ďťż
chomiki Pracownik od zaraz! opera ZĹodziej Wskaznik temperatury oleju zamulony net Podgrzewane fotele Firefox(tryb awaryjny) Komuter nie chce siÄ wĹÄ czyÄ Problem z pradem [C++ Builder] Canvas w Builderze- jak wczytywac wspĂłĹrzÄdne |
chomikiWitam,Chciałabym przestrzec wszystkich, którzy posiadaja i kochają zwierzęta przed wizytą w Arce. Kilka dni temu mój kotek zaczął mieć problemy z oddawaniem moczu. Chodził do kuwety po kilka razy, na początku trochę posikiwał, później nie mógł już oddawać moczu kompletenie. Ponieważ mój drugi kotek przechodził wcześniej kamicę nerkową, domyślałam się, że sytuacja się pewnie powtarza z drugim kotkiem. Na rozluźnienie dostał nospę, ale dla pewności zadzwoniłam do pani "doktor" Ani w Arce. Poleciła podawać kotu nospę i tabletki moczopędne i zgłosić sie, jak sytuacja się nie poprawi. Następnego dnia niestety poprawy nie było, kotek w ogóle się nie załatwiał, do tego zaczęły mu doskwierać bóle brzucha ze względu na pełny pęcherz, więc zapakowałam go i udałam się do lecznicy. Nie chciałam korzystać z Arki, ale była to jedyna lecznica akurat otwarta w Ozorkowie. Pani "doktor" była wyraźnie poddenerwowana, że traciłam jej czas przez telefon. Stwierdziła, że zwierzę trzeba przeczyścić na siłe, po sam kamieni się nie pozbędzie. Bez ŻADNEGO badania, wywiadu czy nawet ważenia kota, zaaplikowała mu narkozę, "żeby się rozluźnił". Po kilku minutach stwierdziła, że pierwsza narkoza nie podziałała, wieć zaaplikowała mu drugą dawkę. Oczywiście ponownie bez ważenia kota. W międzyczasie, pani "doktor" odebrała kilka prywatnych telefonów, próbując jednoczeście leczyć mojego pupila. Po jakimś czasie stwierdziła, że jej dyżur się skończył i wyszła do domu. Zostawiając kota w trakcie zabiegu. Właściciel lecznicy dokończył zabieg, mimo iż nie dostał żadnych informacji od pani "doktor" na temat kota ani leczenia, jakie ona zastosowała. Po okołu dziesięciu minutach od opuszczenia lecznicy kotek zdechł... Do domu wniosłam już martwe zwierzę. Oczywiście lecznica pobrała pieniądze za obie narkozy. Mimo że dawka podana kotu była śmiertelna (dodam że zwięrze miało 7 lat i nigdy na nic nie chorowało, więc nie ma mowy o słabym stanie zdrowia, które mogło doprowadzić do takiej reakcji na narkozę). I na prośby o wyjaśnienie, jak doszło do takiej sytuacji, usłyszałam, że jestem laikiem, nie znam się na leczeniu zwierząt i tyle. Wiem od wielu znajomych, że leczenie w Arce doprowadziło do śmierciu wielu zwierzaczków. Dlatego chcę przestrzeć jak największą liczbę osób przed korzystaniem z usług tego zakładu. Ludzie bardzo sobie chwalą lecznice w Zgierzu. Więc jeśli możecie omijać Arkę- róbcie to, a Wasze zwierzątka może pożyją dłużej niż mój kotek... Ja polecam lecznicę Sowa w Łodzi http://www.lecznica-sowa.pl/ Bardzo dobre ceny, niedaleko manufaktury. Opieka nad zwierzątkiem wzorowa. Ja znowu polecam p.Marka w Zgierzu , przy wjeździe od strony Gdańska po stronie kościoła św. Katarzyny. Co do Arki to mnie tam najbardziej wkurza, że jest wiecznie zamknięta. Też mam dwa koty , także naprawdę współczuję. Ja rowniez slyszalam ze leczenie w Arce doprowadza zwierzaki do bardzo zlego stanu. Znajomego pies chorowal, nie byla to grozna choroba no ale niestety przez zaniedbanie lekarzy z tej lecznicy piesek zdechl. Ja szczeze polecam lecznice w łodzi Bernard. Leczylam tam psa na serce i odziwo wyzdrowial, nie do samego konca bo tak sie nie da, ale czuje sie duzo lepiej. Przez jakis czas byl leczony w Arce i poprawy zadnej nie bylo wiec trzeba bylo zmienic lekarza i wyszlo to na dobre wiem też kiedyś leczyłem psa w arce i było wszystko dobrze !! az pewnego razu piesek zachorował i wsumie z dnia nadzień stracił wład w tylnich łapach i sikał krwia !! oczywiscie ta pani ania z arki podawała różne leki i postanowiła ze trzeba suczke zostawić nanoc ja sie oczywiscie zgodzołem !! rano przyjechałem z mama a piesek w czasie nocy udusił sie swoimi wymiocinami !! wiec ja sie k***A zastanwaiem poco oni biorą zwierzak na noc jak w nocy tam niema weterynarza !!! wiec takie zwierzaki co są w ciezkim stanie są wskazane na pewną śmieć !!! tez nie polecam tej lecznicy. mojego psa o mały włos nie wykończyli... i dobrze, że pojechałam do łodzi Co do przychodni Arka?.. Jeżeli piesek ma jakieś dolegliwości przewlekłe zapalenia, przeziębienia, na, którą można jasno postawić diagnozę jasno to można iść do tej lecznicy... Ale miałem taki przypadek z własnym pieskiem, - pies gorączkował, nie chciał chodzić, coś go bolało, piszczał, wyczułem w pachwinie zgrubienie po obu stronach węzłów chłonnych. - diagnoza lekarza w Arce ( pana doktora) - pies się najadł i tak ma ( to jego słowa) - diagnoza dok. Szulca ( ostre zapalenie węzłów chłonnych) - szybka reakcja, zastrzyki i antybiotyki i psa na dzień dzisiejszy mam przy sobie ( słowa doktora, co wy macie za lekarzy w tym Ozo...Sumując to wsyzstko-Pani doktor jest dobrym lekarzem, powiedzmy ze o krótkim stażu, ale Pan doktor to sie raczej do zawodu nie nadaje.... Szulc dla mnie to też gó...a nie lekarz , już nawet nie chce mi się przytoczyć dwóch historii , w których zabił psy , no chyba ,że będziecie nalegać. Natomiast bardzo polecam p.Marka - jego współpracownika z lecznicy. Jako jedyny w Europie nastawia nawet kręgosłupy psom. Dzięki czemu przeżył pies dziewczyny. Miałem z nim kilka razy styczność i zawsze byłem w 100% zadowolony. Cóż ja jestem jedną z osób, która na pewno do tej lecznicy nie zabierze żadnego zwierzaka. Jakiś czas temu mojego psa ugryzł zaskroniec i wystąpiła silna reakcja alergiczna, pies miał rany na skórze które wcale się nie goiły. Pan doktor rozpoczął leczenie, które niestety nie przynosiło rezultatów, w końcu zaczął przyjeżdżać osobiście żeby podać leki. Po kilkunastu dniach stan pieska znacznie się poprawił. Pan doktor dumny z siebie przyjechał po raz ostatni żeby dać psu zastrzyk niby wzmacniający. Niedługo potem pies dostał wstrząsu, zaczął strasznie puchnąć i musieliśmy go natychmiast uśpić. Doktor nie miał pojęcia czemu tak się stało. Za ostatnie poczynania nie wziął pieniędzy, więc ma trochę godności, ale nikomu na tym nie zależało i zawsze będę mała do tego pana wielki żal... Oni nigdy nie byli dobrymi lekarzami dla zwierząt dopóki nie przeszli z Placu Jana Pawła na osiedle.. Jak byli jeszcze na Placu Jana Pawła i działali bez tej "Pani doktor Ani" to było OK. Zajmowali się kazdym zwierzątkiem. było super!! A tu w nowej siedzibie na Nowym Mieście 'pałeczkę" przejęła Pani Ania i się zaczęło:( Główny lekarz pan Jarek powierzył obowiązki Pani Ani i teraz wiele osób narzeka. A pani Ania weszła z nimi w spółkę bo załatwiła im lokal na osiedlu-dobry punkt:) ( bo Mama Pani Ani pracuje w spółdzielni Mieszkaniowej i.... bez komentarza). Tak to jest kiedy zwierzęta próbują leczyć inne zwierzęta! Szczerze radzę nie odpuszczać w tego typu sytuacjach. By nie cierpieli inni, czasem warto być wymagającym klientem i zgłosić problem do organu nadzorującego lub na policję! Ja bym tak zrobił! Tak to jest kiedy zwierzęta próbują leczyć inne zwierzęta! Szczerze radzę nie odpuszczać w tego typu sytuacjach. By nie cierpieli inni, czasem warto być wymagającym klientem i zgłosić problem do organu nadzorującego lub na policję! Ja bym tak zrobił! W tym przypadku to masz rację. Sprawę powinno zbadać CBA albo prokurator. Bo tam kroi sie wielki 'wałek" Na kazdym kroku: zwierzęta(opieka itd,itp) i prawo do lokalu. [ Dodano: Sro Paź 21, 2009 12:38 ] ja ze swoim psem smigam do parzęczewa do pana darka dokladnie nie wiem jaka to ulica ale facet zna sie na rzeczy Z tego co wiem to wiele osób śmiga do Łodzi do lecznicy "Pod koniem". Ja jestem zadowolony z pracy naszej ozorkowskiej przychodni dla zwierząt. W tamte wakacje moj maly piesek został powaznie pogryziony przez psa sąsiada.. Miał nadszarpniety żołądek i jelito. Rana była wielkosci ludzkiej dłoni. Pani doktor powiedziała, ze jeszcze sie nie spotkała z takim przypadkiem.. Zrobiła co sie dało i pies zyje do dzisiaj ja rowniez jestem zadowolony. moja suka po urodzeniu szczeniat nie urodzila lozyska dostala paralizu itd. przyjechala pani z arki dala zastrzyki leki i suka zyje wiec zlego slowa nie powiem moja znajoma ma królika, który 'zachorował'... w mniemaniu lekarzy z tejże przychodni był to samiec, który był przeziębiony i miał szmery w płucach. dostał antybiotyk. po kilku dniach okazało się, że to samiczka, która po prostu była w ciąży. to ze byla w ciazy nie wyklucza ze mogla byc chora i miec szmery w plucach prawda ??? ale zeby lekarz nie rozroznil plci to sie dziwie:D Akurat u królika dosyć łatwo jest nie rozpoznać płci. Co do samej lecznicy to wyleczyli tam mojąkotkę, która zachorowała na koci tyfus, więc złego słowa nie powiem. Teraz jeżdzę do weta do Łodzi, ale tylko ze wzgldu na całodobową opiekę i lepsze możliwości diagnostyczne. Ja jestem zadowolona z tej lecznicy, z pani Ani też. Nie raz, nie dwa uratowała życie mojej suni i nieważne było dla niej to, że pies miał atak o 2:00 czy 3:00 w nocy...Zawsze przyjeżdżała. no i ja teraz muszę wyrazić swoją opnię o tych "wterynarzach" szczeniak 5 miesiecy, hovawart - zaczął mieć z tydzień temu problemy z poruszaniem się na tylne kończyny więc sie wybraliśmy do tej całej arki pierwsz wizyta - pan doktor siedząc cały czas popatrzył na psa, porozmawiał i stwierdził, że mu witaminek brak - ale co tam, że pies porządną karmę dostaję i jeszcze dodatkowe suplementy... - dwa zastrzyki dał i kazał wiecej tabletek z wiataminami podawać. Lekarz w międzyczasie był wielce zdziwiony, że "golden retriever" szczeka na niego.. bo nawet rasy nie odróżnił. Jak prosiliśmy o diagnozę jakąś to twierdził, że "ja tu od tego jestem bo nie od parady tutaj siedzę"... psu się nie poprawiło druga wizyta - dalej bez badania twierdził, że to braki witamin ( ale co tam, że to wielka rasa która ma często problemy ze stawami) - wlepił dwa zastrzyki, syrop za 120zł jakiś witaminowy, nowy preparat w tabletkach z witaminami i jescze jakieś tabletki co to kazał po 0,5 co 12 godzina dawać.. ok. Oczywiście żadnej konkretnej diagnozy nie postawił przez cały czas dzisiaj pies trafił do zgierza i jakoś od razu się diagnoza znalazła - psu zrobili morfologie, rtg, zbadali, obejrzeli i się okazał, że ma przerost chrząstek w tylnych nogach które trzeba konieczne usunąć... Zabieg mozna wykonać tylko do 7 miesiąc życia psa więc jakbyśmy jeszcze troche z psem liczyli na poprawę po witaminkach to by się skończyło ostrą kulawizną... no więc nie polecam - wywalone 200zł w błoto i brak diagnozy a do tego oczekiwanie które mogło doprowadzić do tragedii. Candelce, to może podaj adres tej lecznicy ? co do tej lecznicy to tylko Pani Weterynarz jest tam w porzadku. a ci dwaj panowi [o ile jest ich jeszcze dwoch] to nie dosc ze biora dwa razy wiecej kasy to niestety nie potrafia pomoc... Boleję cały czas po utracie swego najdroższego psa.Sunia co prawda miała swoje lata (14),ale mogła jeszcze żyć.Diagnoza postawiona przez lekarzy w Arce okazała się i mylna i błędna.Skoro się nie znają-niech zwijają biznes.Tyle. |
||||
Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! chomiki Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||